Dlaczego warto podróżować samotnie?

W kolejną wyprawę wybrać się samemu czy z kimś? Pasowałoby określić to pytanie mianem typowego dla każdego podróżnika. Jednak rzeczywistość albo wygląda inaczej, albo większość z Was z różnych przyczyn wciąż wybiera odpowiedź „z kimś”. W związku z tym chciałbym sprawić abyś przed kolejną wycieczką czy to kilkugodzinną czy wielodniową po pierwsze postawił sobie takie pytanie, a po drugie abyś miał dość argumentów by móc odpowiedzieć „ruszam samotnie”.

Pamiętaj, że jest to decyzja nie na całe życie, a raptem na jeden wypad. A nuż taka forma przypadnie Ci do gustu. Ja przykładowo bardzo lubię obie formy podróżowania, lecz znajduje je jako diametralnie różne i w zależności od moich oczekiwań względem konkretnej podróży wybieram bardziej odpowiadającą mi opcję.

Ale do rzeczy. Co zyskuję wybierając opcję „solo”?

Pierwszą nasuwającą się odpowiedzią jest wolność lub coś w tym stylu. I bardzo słusznie. Nieskrępowana niczym wolność w podejmowaniu decyzji i działaniu jest esencją samotnego podróżowania. Mogę robić dokładnie to, na co mam ochotę krótkoterminowo i długoterminowo. Każdej rzeczy oraz aktywności mogę poświęcić dokładnie tyle czasu i atencji ile uznam za słuszne. Nikt niczego mi nie narzuca, z nikim nie muszę niczego konsultować, nikogo przekonywać, szukać kompromisów. Decyzję mogę podejmować błyskawicznie. Gdy pojawia się pomysł, chęć – cyk i zrobione – klawo.

Posiadam poczucie pełnej kontroli nad wszystkim, co kontrolowalne. A wrażenie panowania nad swoim losem, mimo iż czasem iluzoryczne, wprowadza spokój i szczęście. Siłą rzeczy niesie to ze sobą również ciężar… ciężar odpowiedzialności. Wszystkie konsekwencje dobre lub złe są wynikiem moich akcji i tylko sobie mogę gratulować lub siebie winić. Co ciekawe odnoszę wrażenie, że nawet niefortunne w skutkach decyzje znoszę łatwiej samemu, ponieważ nie chcę przecież być zbyt ostry dla siebie. Nic mi nie da ciągłe wypominanie sobie błędu. Podobna reakcja oczywiście jest również słuszna w przypadku czyjejś pomyłki, lecz nie zawsze przychodzi ona równie łatwo, szczególnie gdy błąd wynika z zaniedbań czy rażąco błędnej decyzji.

Kolejną istotną zaletą takiego stylu podróżowania jest możliwość całkowitego zanurzenia się, immersji w otaczającym nas świecie, szczególnie w naturze. Podróżując z kimś zawsze część mojej uwagi, świadomie lub nie, spoczywa na drugiej osobie, bez znaczenia czy idzie tuż obok czy 200m z tyłu/z przodu. Natomiast, gdy poruszam się samotnie łatwiej jest mi być tu i teraz. Jestem bardziej uważny, a moje zmysły stają się nieco wrażliwsze. Dodatkowo wszystko co odkrywam, ładnego, dziwnego a nawet zwyczajnego, zdaje się działać na mnie intensywniej. Co wcale nie znaczy, że chcę to ukryć gdzieś głęboko i zachować tylko dla siebie. Wręcz przeciwnie, lubię komuś coś wysłać, opowiedzieć o tym, co widziałem dziś, wczoraj czy kiedyś. Aby podzielić się odczuciami, może zainteresować lub zmotywować. Chris McCandles podróżnik przedstawiony w filmie „Into the Wild” pod koniec swojej wyprawy zauważa, iż „Szczęście jest prawdziwe tylko, gdy się nim dzielisz”. Ja pozwoliłbym sobie ująć to nieco inaczej: „Szczęście jest pełniejsze, gdy dzielisz się nim z odpowiednią osobą”. Natomiast podróżując samotnie również możesz je osiągnąć.

Innym niesamowitym plusem tej formy wyprawowej jest łatwość w nawiązywaniu kontaktów. I co szczególnie charakterystyczne wynika ona z działań obu stron. Tak samo jak ja mam ochotę dla odmiany porozmawiać z kimś innym niż z samym sobą, tak i inni ludzie wykazują większe zainteresowanie moją osobą, kiedy podróżuję samotnie. Są bardziej otwarci i częściej sami chcą nawiązać kontakt. Dopiero podróżując samemu doświadczam prawdziwej ludzkiej dobroci. I choć zwykle nie potrzebuje pomocy, to jestem szczerze wdzięczny za wszystkie propozycje i sugestie. Bycie samotnym „turystą” z dużym plecakiem jest niesamowicie przyjemne i chyba wszędzie na świecie zwyczajnie skraca dystans międzyludzki.

Samotność skłania również do refleksji. Sprawia, że mam odpowiednio dużo czasu na rozmowy ze sobą, na spokojne przemyślenie istotnych spraw, na lepsze zrozumienie siebie oraz swoich motywacji, pragnień i lęków. W końcu pojawia się nie tylko zewnętrzna, ale i wewnętrzna cisza, która jest wyzwalaczem kreatywności i twórczego myślenia. Cisza a nawet i chwilowa nuda, których tak bardzo unikamy w dzisiejszym świecie, a które są kluczowe dla możliwości powstania nowych wizji i pomysłów.

Warto wspomnieć o jeszcze jednej, niezmiernie ważnej zalecie. Wszystkie przeszkody, jakie stają mi na drodze muszę pokonać sam. Radzę sobie lepiej lub gorzej, to nawet nieistotne. Najważniejsze, że stawiam im czoła, a to wzmacnia ogromnie wiarę we własne siły. Daje energię i motywację do walki w przyszłości z nowymi problemami. Pozwala cofnąć się pamięcią później do tych sytuacji, przez które mimo niesprzyjających okoliczności udało się przebrnąć i przekonać siebie, że skoro nawet wtedy się powiodło, to nie ma powodu, aby teraz trzeba było się poddać.

Jak widzisz plusów wynikających z takiego stylu podróżowania jest dość sporo i chyba nawet całkiem istotnych, nie sądzisz? Specjalnie jednak wyraźnie pisałem w pierwszej osobie, gdyż są to korzyści, jakie ja odczuwam i nie ma żadnej pewności, że u Ciebie będzie podobnie, lecz nie dowiesz się do póki nie spróbujesz, do czego zachęcam.

Epickości!
Longer

2 Replies to “Dlaczego warto podróżować samotnie?”

  1. I am really thankful to thе owner of this site who has shared this fantastіc post at here.

  2. My pleasure.
    Appologies for a late reply, I was „away from blog” for a few good months till now.

Dodaj komentarz