Kontrolnie wszystkich tych klapsów do gułagu!
Czołem!
Dzisiejszy tekst, będzie nieco odmienny od standardowych. Mniej merytoryki, więcej improwizacji i żółci, no bo kurwa..
Aha, jeśli jeszcze nie dostrzegliście pewnego trendu, to uprasza się dzieci i wrażliwców o odejście od monitora, gdyż językowo nie będziemy brać jeńców. Gdybym próbował dokonać tego na YT to zdemonetyzowali by mnie do kości razem z całą rodziną, a czarni wbiliby by na kwadrat dla pewności.
Czy zatem ten tekst w ogóle powinien powstać? Sam sobie to pytanie zadałem i raczej skłaniałem się ku odpowiedzi, że nie, ale jak może wiecie, gdy jakaś idea pojawi się w mojej głowie, ciężko ją stamtąd usunąć nawet, gdy okoliczności nie sprzyjają jej realizacji.
Co więc zaszło?
Już jakiś czas temu założyłem, że po świętach popiszę trochę na blogu. Niedawno wybrałem temat – psychologiczny „efekt torowania” i powiązane z nim zjawiska. W trakcie dwóch ostatnich dni porządkowałem dane, wybierałem najciekawsze przykłady itp. Dziś napisałem już wstęp, wyjaśnienie koncepcji poparte prostym przykładem i..
no i wszystko dalej posypało się w piździec.
Otóż jak zwykle pisząc dla Was postanowiłem przeprowadzić szybką weryfikację wiarygodności tez, które miałem zamiar głosić dalej, a zamieszczonych w różnych książkach, popartych najczęściej badaniami wskazanymi w odnośnikach. Jakież było moje zdziwienie, potem wkurwienie, a na końcu poczucie rezygnacji i bycia oszukanym, gdy jedna po drugiej teorie zapadały się w czarną dziurę niereplikowalności i niepotwierdzalności. Łącznie 5 teorii okazało się, gdyby zostały wydrukowane, niewartych nawet podtarcia, ponieważ dupa bardziej by się tylko ubrudziła od całego tego gówna.
Pomyślicie sobie „tak się właśnie kończy czytanie jakichś 'pierdół o żabach'” napisanych przez podrzędne pisarzyny. A tu rzeczywistość z pozoru przynajmniej jest zupełnie inna. Winnymi są m.in. noblista Daniel Kahneman i profesor Dan Ariely (obaj przypadkiem z najbardziej humanistycznego na świecie Państwa Izrael) oraz jeszcze jeden autor popularnonaukowych bestsellerów, którego nawet nie zamierzam reklamować.
Nie mieści mi się w głowie fakt, iż ja prowadząc bloga o praktycznie zerowym zasięgu, bardziej szanuję kilku szalonych czytelników niż światowej sławy autorytety szanują swoich, liczonych w milionach. Bo jak inaczej to nazwać, kiedy ja jestem w stanie sprawdzić jakość źródeł, a oni mają to albo w chuju, albo uprawiają pisanie i argumentowanie pod tezę. Jasne, do dziś powstało więcej badań i meta analiz dotyczących owych teorii. Cóż, nic jednak prostszego, skoro w danej chwili nie ma wielu niezależnych badań potwierdzających daną teorię, albo zabierasz się sam za uczciwe jej sprawdzenie, albo nie piszesz o niej, ewentualnie zaznaczasz, że hipoteza nie jest wciąż należycie potwierdzona.
Aby dopełnić obraz greckiej tragedii, przypomnę/opowiem Wam jeszcze o jednej sytuacji. Nie tak dawno temu eksplorowałem różne naturalne mechanizmy pozytywnie wpływające na ludzki organizm jak ekspozycja na zimno, ćwiczenia oddechowe oraz… chodzenie boso heh. Dwa pierwsze na dzień dzisiejszy wydają się jak najbardziej legitne, ale bosostopstwo, o którym czytałem nawet artykuły naukowe, okazało się wielką niepotwierdzoną lipą, owe artykuły cytowane były w wesołym kółeczku przez tą samą grupę autorów.
Komu zatem dziś można wierzyć? Czy nawet, gdy czytam książkę noblisty, muszę sprawdzać każdy przypis? I nie wystarczy, że zobaczę, iż przypis stanowi praca naukowa, a nie cytat z Pana Kleksa. Muszę przecież sprawdzić jeszcze czy praca naukowa została opublikowana w serwisie/magazynie o dostatecznie wysokim „Impact Factor”? A może i to nie wystarczy, może powinienem w sieci poszukać z jakim odbiorem się spotkała? Ale czy mogę ufać komentującym? Niestety obawiam się, że nie kupię już książki z zakresu psychologii, dopóki nie dotrą do mnie niepodważalne dane o poważnie poprawionych standardach badawczych i publicystycznych.
No dobrze, spróbujmy zakończyć ten tekst czymś pozytywnym i potwierdzonym. Będzie nim dwustopniowa ciekawostka.
Po pierwsze, ludzki mózg przygotowuje motoryczne plany działania gotowe do wdrożenia dla obiektów, które znajdują się w polu widzenia, np. dla garnka – jego podniesienie, dla szafki – jej otwarcie. Intensywność tych aktywacji zależy od wielu czynników, ale w skrócie, jeśli chcemy pozbyć się jakiegoś nawyku, jednym z wielu rozsądnych kroków jest usunięcie z codziennego pola widzenia danej rzeczy, przykładowo, ciasteczek albo pada do konsoli lub ikony z paska zakładek. W drugą stronę również działa. Aby delikatnie ułatwić zmotywowanie się do aktywności można rozłożyć matę do ćwiczeń albo przy butach postawić rakietę do tenisa.
Po drugie, gdy umysł zaangażowany jest w inne, konkurencyjne zadanie, niektóre czynności wykonujemy w sposób automatyczny dzięki wyuczonym schematom. Dodatkowe pole ruchowe (SMA – suplementary motor area) w mózgu odpowiada za wybór odpowiedniego schematu i nadzór jego wykonania. Natomiast w przypadku, gdy SMA ulegnie uszkodzeniu, może zostać uruchomiony pierwszy lepszy ze schematów. W ten sposób, w szczególnym przypadku przy innych jeszcze nieprawidłowościach takich jak uszkodzenie ciała modzelowatego, może powstać syndrom obcej kończyny np. prawa ręka zapina guziki od koszuli, a lewa je odpina. Boom.
Niestety, to by było na tyle. Obiecuję więcej merytoryki w następnym wpisie, a wszystkim śmieciom świadomie szerzącym niesprawdzone teorie świątecznie życzę wycieczki do gułagu albo trafienia na jakiś front i wcale nie mam na myśli burzowego.
Longer
Where przypisy?
Piękny strzał snajpera.
Oj już nie miałem siły.., to z moich notatek z książki o neurobiologii, ale nie wiem której. Jak i tam był błąd, to już lepiej ograniczyć się tylko do oglądania familiady i kabaretów.